Thursday, 26 November 2009

Etyka ThELEMY by Erwin Hessle

93!

Pragnę przedstawić esej na temat Thelemicznej etyki napisany przez Erwin`a Hessle.
Gorąco zachęcam do lektury wszystkich którzy nie do końca pojmują przekaz księgi prawa.

Etyka ThELEMY


First edition 2007

Privately published





Thelema jest przede wszystkim filozofią raczej jednostkową niż społeczną, a koncepcja „etyki” w najpowszechniejszym rozumieniu tego słowa jest w niej całkowicie nieobecna; Crowley pisze w „nowym komentarzu” do AL II, 28: Nie ma „standardów tego co właściwe”. Etyka to brednia. Każda gwiazda musi się poruszać swoją własną orbitą. Do diabła z „normami moralnymi”, coś takiego nie istnieje.

Nie mniej jednak studiując to co Księga Prawa ma do powiedzenia na temat zachowania jednostki, jesteśmy w stanie wyciągnąć pewne wnioski na temat „etyki” jaką implikuje thelema, ponieważ inne gwiazdy tworzą część otoczenia z którym jednostka musi wchodzić w interakcje.

Księga Prawa zawiera tylko jedno „przykazanie”, któremu człowiek musi (przynajmniej jeśli na poważnie uważa siebie za thelemitę) podporządkować swoje zachowanie: Czyń swoją wolę. Pomijając komentarze, ta fraza pojawia się w dwóch miejscach Księgi, i jest sparafrazowana w trzecim:

Czyń swoją wolę niechaj będzie całym Prawem.

Tak z tobą całym: nie masz żadnego prawa prócz czynienia twej woli. Czyń ją i nikt inny nie powie nie.

Nie masz prawa ponad Czyń swoją wolę.

Język tych słów nie pozostawia wątpliwości: Czyń swoją wolę niechaj będzie całym Prawem i Nie masz prawa ponad to. Więcej – Czyń swoją wolę to nie tylko jedyne „przykazanie”, ale też jedyne właściwe oraz nienaruszalne, ponieważ nikt inny nie powie nie. Crowley podsumowuje w Liber II:

Czyń swoją wolę - nie czyń niczego więcej. Niechaj nic nie odciąga cię od tego surowego i świętego zdania. Wolność jest w zupełności czynieniem swej woli; spróbuj jednakże znaleźć jakąkolwiek inną rzecz, a w tej samej chwili pojawią się przeszkody.

Nie ma tu miejsca na sprzeczki. Język Księgi oraz komentarzy Crowleya jest jasny. Bardzo ważne jest zrozumienie tematu. Powstało mnóstwo interpretacji takich wersów Księgi Prawa jak AL I,3 (Każdy mężczyzna i każda kobieta jest gwiazdą), AL I,22 (Niechaj pośród was nie będzie czyniona różnica pomiędzy jakąkolwiek rzeczą, a jakąś inną), AL I,41 (Słowem grzechu jest ograniczenie) i AL I,57 (Miłość jest prawem, miłość podług woli). Interpretacje te powstały, by dopasować tekst Księgi Prawa do każdej, nawet najbardziej szalonej opinii na temat „właściwego zachowania”. Jest jednak oczywiste, że wszystkie te opinie są prawidłowe tylko wtedy, kiedy są zgodne z przytoczonymi wcześniej trzema wersami – kiedy są ich naturalną kontynuacją. Jedyna swoboda interpretacji to zadecydowanie co właściwie oznaczają słowa Czyń swoją wolę, co jest tematem na osobny esej.

Najbardziej rozpowszechnionym błędem który popełniają ludzie zastanawiający się nad etyką thelemy jest przypuszczenie, jakoby Nie masz prawa ponad Czyń swoją wolę zawiera w sobie konieczność zapewnienia każdemu innemu swobody czynienia swojej woli, nie zakłóconej przez Ciebie. Tak nie jest. Wszystkie trzy zacytowane wersy nie mają nic wspólnego z drugą osobą. Nie tylko taka koncepcja nie pojawia się w Księdze Prawa – nawołuje ona nawet do czegoś przeciwnego.

Litość jest hańbą królów: rozdepczcie marnych i słabych: oto jest prawo silnych: oto jest nasze prawo i radość świata.

Strzeżcie się zatem! Kochajcie wszystkich, gdyż może to być Król ukryty! Tak rzeczesz? Głupcze! Jeśli Królem by był, nie mógłbyś go zranić.

Lecz żarliwi i dumni, dostojni i wzniośli; wy jesteście braćmi! Jako bracia walczcie!

Rozdepczcie marnych i słabych: oto jest prawo silnych: oto jest nasze prawo - uzasadnione jest stwierdzenie, że silni nie potrzebują ani naszego pozwolenia, ani pomocy, by czynić swoją wolę i mogą „rozdeptać” innych. Silni są zwolnieni z obowiązku przejmowania się wolą innych - Jeśli Królem by był, nie mógłbyś go zranić. Jeśli powstanie konflikt między wolami dwóch królów, rozwiązanie jest proste: wy jesteście braćmi! Jako bracia walczcie!

Oczywiście libertariańska czy nawet socjalistyczna idea niewchodzenia w drogę czyjejś woli po prostu nie znajduje się w Księdze, która mówi nam byśmy zapomnieli o woli innych ludzi i skupili się na czynieniu własnej, oraz byśmy rozdeptali (lub chociaż spróbowali to zrobić) każdego kto wejdzie nam w drogę. Jednakże idea ta jest tak głęboko zakorzeniona i popularna, że aby przekonać tych, którzy są jej zwolennikami, warto będzie zbadać jej źródła. Okazuje się, że mamy czterech winowajców.

Pierwszym jest komentarz do AL I,42-44 zamieszczony w Liber II, źródle które cytowaliśmy już wcześniej:

Rozważcie to dokładnie; wydaje się, iż to stwierdzenie implikuje teorię wedle której, jeśli każdy mężczyzna i każda kobieta uczyniliby swą wolę - prawdziwą wolę - to nie byłoby żadnych konfliktów. "Każdy mężczyzna i każda kobieta jest gwiazdą", a każda gwiazda porusza się bez zakłóceń po ustalonej ścieżce. Jest wystarczająco miejsca dla wszystkich; jedyną przyczyną pomieszania jest nieład.

Sformułowanie "nie byłoby żadnych konfliktów" (w oryginale there would be no clashing – przyp. 282) jest główną przyczyną całego zamieszania. Oczywiście idea „niezderzających się gwiazd” jest wadliwa nawet w podstawowym, astronomicznym znaczeniu. Crowley był tego świadom i w swoim nowym komentarzu do AL I,41 pisze – tu w kontekście etyki seksualnej:

Fizyczne nadużycia, do pewnego stopnia, nie są naprawdę złe; mają one swoje korzenie w pierwotnym konflikcie płci, który widzimy u zwierząt, a którego efektem jest często ekscytująca Miłość w swojej najwyższej i najdoskonalszej formie. Niektóre z najbardziej namiętnych i trwałych związków mają początek w gwałcie. Prawdę mówiąc właśnie tak powstał Rzym. Na tej samej zasadzie morderstwo niewiernego partnera jest w pewnym sensie etycznie wytłumaczalne; ponieważ mogą istnieć gwiazdy, których Naturą jest ekstremalna przemoc. Zderzenie galaktyk jest mimo wszystko wspaniałym spektaklem.

Crowley – w swoim najbardziej dogłębnym komentarzu do Księgi Prawa – najwyraźniej popiera gwałt i morderstwo, jeśli Naturą [jednostki] jest ekstremalna przemoc. Podaje też przykład astronomiczny – stwierdza, że gwiazdy i galaktyki tak naprawdę zderzają się ze sobą. Jest to punkt widzenia zupełnie odmienny od tego powszechnie spotykanego.

Kluczową frazą przytoczonego wcześniej cytatu z Liber II jest wydaje się, iż to stwierdzenie implikuje teorię. Szczególnie warto zwrócić uwagę na zwrot wydaje się. W rzeczywistości, stwierdzenie to wcale nie implikuje takiej teorii, co przyznał później Crowley. Mimo wszystko Liber II jest zwięzłym i precyzyjnym podsumowaniem thelemicznego przesłania – w rzeczy samej, Crowley nadał temu tekstowi podtytuł Przesłanie Mistrza Theriona – nie możemy więc po prostu odrzucić go uznając za wątpliwy.

W rzeczywistości właściwa interpretacja jest zawarta w samym Liber II: Nie masz prawa ponad czyń swoją wolę. Księga Prawa naprawdę pozwala na rozdeptanie tych, którzy weszliby w drogę naszej woli, ale możemy z dużą dozą pewności przyjąć, że w większości przypadków to nie nasza wola jest przyczyną konfliktów. Jeśli złamię komuś szczękę podczas bójki o miejsce parkingowe, trudno powiedzieć, by moją „prawdziwą wolą” było zajęcie tego konkretnego miejsca parkingowego, w tym konkretnym czasie i że gdybym nie był w stanie tam zaparkować, udaremniłoby to moją wolę. Parkowanie nie nie jest moim cele, w tym przypadku byłoby nim raczej odwiedzenie konkretnego sklepu – skoro tak, każde miejsce parkingowe byłoby dobre. Z pewnością bardziej oddalone miejsce parkingowe to pewna przeszkoda, ale dużo mniejsza niż zamknięcie w areszcie i sprawa sądowa które mogłyby być wynikiem nieprzemyślanego działania prowadzącego do bójki. Prawdziwą przyczyną przemocy byłoby w rzeczywistości to, że nie byłem w stanie postępować zgodnie ze swoją wolą, a zamiast tego podążałem za wyimaginowanym głosem urażonej męskości czy inną podobną bzdurą. Trzeba też dodać, że gdyby druga osoba postępowała zgodnie ze swoją wolą, to prawdopodobnie do konfliktu w ogóle by nie doszło, niezależnie od mojego nastawienia.

Zatem, konflikt w sprawach takich jak ta jest wynikiem bezpośredniego naruszenia „przykazania” Nie masz prawa ponad Czyń swoją wolę, zejścia z własnej ścieżki i zabłąkania się pośród trywialnych spraw. Gdy to robimy w tej samej chwili pojawią się przeszkody, jak mówi nam Liber II. Oczywiście, jeżeli wypełnienie mojej woli jest całkowicie zależne od szybkiego zaparkowania dokładnie na tym miejscu parkingowym i dokładnie w tym czasie – być może to miejsce jest blisko wejścia do szpitala, a ja mam w samochodzie bliską mi osobę w ciężkim stanie – wtedy przemoc może być zarazem konieczna i usprawiedliwiona by spełnić moją wolę (jakkolwiek w tym konkretnym przypadku zostawienie samochodu na ulicy by uniknąć szukania miejsca parkingowego było by zapewne najlepszym rozwiązaniem).

Przeto jeżeli wszyscy działaliby w zgodnie z wolą, konflikty nie zniknęłyby, jednak możemy przyjąć, że ich ilość zostałaby zredukowana, ponieważ ludzie unikaliby sporów na gruncie bezsensownych, przyziemnych spraw. Tutaj sprawdza się metafora astronomiczna – gwiazdy przez większość czasu poruszają się komfortowo po swoich orbitach, ale okazjonalnie pojawiają się spektakularne kolizje.

Drugim prawdopodobnym źródłem błędnej interpretacji etyki thelemy jest sama Księga Prawa. Z AL I, 41 dowiadujemy się, że Słowem grzechu jest ograniczenie. Jest to najczęściej rozumiane jako grzechem jest ograniczanie woli innych. Zauważyliśmy już jednak, że Księga nie mówi nic podobnego. Gdybyśmy mieli to rozumieć jako Czyń swoją wolę niechaj będzie całym Prawem... oprócz tego, że nie powinieneś ograniczać woli innych – to właśnie tak byłoby napisane. Ponadto, z kontekstu tego wersu nie wynikają żadne idee tego typu. Fraza ta jest bezpośrednio poprzedzona Czyń swoją wolę niechaj będzie całym Prawem, co sugeruje że AL I, 41 jest komentarzem lub wyjaśnieniem tego nakazu, a nie dodatkiem do niego. Pozostały fragment AL I, 41 nawołuje: O mężczyzno! Nie odmawiaj żonie, jeśli ona pragnie! O kochanku, jeśli taka twa wola, odejdź! - żaden z tych fragmentów nie ma nic wspólnego z ograniczaniem woli drugiego człowieka.

Ponadto samo słownictwo nie sugeruje czegoś takiego. Słowem Grzechu jest Ograniczenie – dlaczego nie interpretować tego jako grzechem jest ograniczać siebie – zupełnie odwracając najpowszechniejsze znaczenie? Rozsądnie jest tłumaczyć w tym wersie Słowo jako Logos – zasada rządząca kosmosem, a w kontekście naszych rozważań: zasadą grzechu, jego modus operandi, jest Ograniczenie. Innymi słowy, sama koncepcja grzechu sama w sobie jest ograniczeniem i powinna zostać odrzucona. Byłoby grzeszne zrobić to czy tamto, ponieważ ograniczyłoby to wolę kogoś innego – jeśli myślisz w ten sposób, to po prostu odrzuć te niesamowite poglądy i czyń swoją wolę. Naprawdę dziwny musi być umysł, który z lektury Księgi Prawa wyciąga wniosek, że podejmowanie pewnych działań – jakichkolwiek działań – jest grzeszne.

Trzecim prawdopodobnym źródłem pomyłek jest ulubiony dokument O.T.O. Crowleya, Obowiązek, szczególnie fragment B3: Unikaj wtrącania się w wolę innych (org. Abstain from all interferences with other wills; tłumaczenie ze strony thelema.pl podaje wersję Stroń od wszelkich konfliktów z innymi wolami – przyp. 282). Znów najwyraźniej mamy tutaj przykład doktryny „bezkonfliktowości” („najwyraźniej” jest słowem kluczowym). Jednak w rzeczywistości nie o to tu chodzi, co ten sam dokument mówi nam chwilę potem. B3, co nie jest zaskakujące, następuje bezpośrednio po B2, który to fragment jest cytatem z AL III, 59: Jako bracia walczcie! Komentarz do B3 mówi:

(Miłość i wojna, o których była wcześniej mowa, są rodzajem sportu, gdzie przeciwnicy szanują się nawzajem i uczą się od siebie, ale jednocześnie nigdy nie kolidują ze sobą poza toczącą się grą.) Gdy pragniesz dominować lub wpływać na kogoś innego, wówczas próbujesz go zniekształcić lub zniszczyć, a przecież jest on niezbędną częścią twojego własnego Wszechświata, to znaczy, twojej jaźni.

W komentarzu tym Crowley znów pozwala na używanie siły i na „wojnę”, używając terminu „przeciwnik” i opisując konflikt jako „sport”, pokazując że pogląd o „bezkonfliktowości” nie może być tu zastosowany. Mówiąc wprost Unikaj wtrącania się w wolę innych nie oznacza tego samego – przynajmniej według Crowleya - co Stroń od wszelkich konfliktów z innymi wolami (więc tłumaczenie z thelema.pl jest – przynajmniej według Crowleya – do dupy ;) - przyp. 282).

W rzeczy samej, komentarz ten jeszcze raz dostarcza odpowiedzi; nigdy nie kolidują ze sobą poza toczącą się grą. To oczywiście oznacza, że „kolidują ze sobą” podczas toczącej się gry, a to konflikty poza toczącą się grą nadają sens stwierdzeniu Unikaj wtrącania się w wolę innych.

Wracając do naszej parkingowej analogii, gra o której mówimy jest naturalnie grą czynienia naszej woli (jak mogłoby być inaczej, skoro Nie masz prawa ponad Czyń swoją wolę?). Jeśli chodzi o czynienie swojej woli, konflikt jest nie tylko dopuszczalny, ale też potrzebny, ponieważ Czyń swoją wolę niechaj będzie całym Prawem. Jeśli konflikt jest konieczny by czynić swoją wolę, to thelemita musi walczyć. Jednakże jeśli konflikt nie jest niezbędny do czynienia swojej woli, to jest zabroniony, ponieważ Nie masz prawa ponad Czyń swoją wolę, co znaczy że thelemita nie powinien robić niczego co nie jest potrzebne do czynienia swojej woli. Jeśli z powodu błędnego poczucia urażonej męskości odstąpię od czynienia swojej woli żeby dać w mordę temu kto mnie „obraził” wtedy zboczyłem ze swojej drogi i wkroczyłem na jego. Opuściłem swój teren i nieproszony na czyjś, z powodów zupełnie niezwiązanych z czynieniem mojej woli.

Nie samo wdarcie się w czyjąś wolę jest zakazane w Thelemie, ale raczej odwrócenie uwagi od własnej woli które jest wymagane by to zrobić. Jeżeli, czyniąc własną wolę, wejdę w konflikt z wolą kogoś innego – nawet jeśli to będzie jego „prawdziwa wola” - jest to konflikt, którego naturę opisuje AL III, 59 i jestem całkowicie uprawniony by się w niego zaangażować, a nawet powinienem to zrobić. Kiedy dwie wole autentycznie się zderzają, wywiązuje się walka i najsilniejsza zwycięża. Ten rodzaj konfliktu nie jest „kolidowaniem ze sobą” w sensie w jakim słowo to użyte jest w Obowiązku; „kolidowanie” w tym kontekście jest dokładnie rzecz biorąc odwróceniem się od własnej woli w celu zderzenia się z wolą kogoś innego. Oczywiście takie coś usuwa jedyne thelemickie usprawiedliwienie dla jakiejkolwiek akcji – że została podjęta zgodnie z czyjąś wolą i jest niezbędna by tą wolę wypełnić.

Jak kontynuuje Obowiązek: Gdy pragniesz dominować lub wpływać na kogoś innego, wówczas próbujesz go zniekształcić lub zniszczyć. Według Prawa thelemy jedynym usprawiedliwieniem wchodzenia w konflikt z inną wolą jest czynienie własnej woli, a kiedy ta druga wola przestaje być utrudnieniem, wtedy gra skończona. Usprawiedliwieniem konfliktu jest usunięcie przeszkody na drodze do wypełnienia własnej woli; kiedy pozbyłeś się już tego utrudnienia i posuwasz się dalej by „dominować lub wpływać na kogoś innego” wtedy odwracasz się od czynienia własnej woli i stąd „kolidowanie”. Jeśli jesteś skupiony na własnej woli, wtedy masz koło pały co inny koleś robi lub co myśli, dopóki nie wchodzi ci w drogę – jeśli wejdzie ci w drogę, rozdepcz go. Jeśli jednak zbytnio się nim interesujesz, próbujesz go kontrolować lub zmieniać, wtedy przestałeś się skupiać na własnej drodze na rzecz wtrącania się w życie innych.

Czwartym i ostatnim prawdopodobnym źródłem pomyłek jest drugi ulubiony dokument O.T.O. Crowleya, oraz faworyt wszech czasów wszystkich prostaków i enfant terrible thelemy – Liber OZ. Ta „thelemicka deklaracja praw człowieka” podaje dwadzieścia dwa prawa podsumowane dwudziestym trzecim: Człowiek ma prawo zabić tych, którzy pogwałcą te prawa. Jest dobrze znanym faktem, że każdego roku, na początku września, rozpoczyna się szkoła, a wraz z nią sezon świrów. Na wszystkich thelemicznych czy okultystycznych forach i blogach w sieci słychać piękne, zawodzące krzyki pomyleńców lamentujących: „Nie możesz mnie zbanować ani usuwać moich postów! Gwałcisz moje prawo do wolności słowa z Liber OZ!”.

Wśród dwudziestu trzech niezależnych praw jakie przyznaje Liber OZ rzuca się w oczy pominięcie prawa do oczekiwania, że wszyscy inni będą chcieli uznać te prawa. Oczywiście, dokument ten pozwala zabić tego kto je pogwałci, ale niestety dla majestatycznych świrów, nie daje zdolności by to zrobić. Nie ma czegoś takiego jak „prawo naturalne”; wymyślone prawa stają się rzeczywistymi prawami dopiero wtedy gdy ktoś ma zdolność je egzekwować, niezależnie od tego czy będzie w tym celu potrzebował współpracy z systemem prawnym czy nie. Liber OZ przyznaje prawa; wypisuje prawa będące w zasięgu tych, którzy są w stanie je egzekwować. Liber OZ jest oświadczeniem praw dostępnych czytelnikiem, nie oświadczeniem ograniczeń którym będzie się musiał podporządkować by wszyscy inni cieszyli się z wolności. To oczywiste. Weźmy banalny przykład taki jak Człowiek ma prawo jeść co chce. Jeśli ja chcę zjeść ostatnią czekoladkę w pudełku i ty także chcesz ją zjeść, to najwyraźniej nie możemy oboje mieć prawa jeść tego czego chcemy. Obawiam się, że o ile nie dojdzie do kompromisu, który oznaczałby dobrowolne odstąpienie od tego prawa, wszystko znów sprowadza się do Jako bracia walczcie.

Ponadto, pierwszy wers Liber OZ brzmi: Człowiek ma prawo, żyć podług własnego prawa. Jeśli to prawo zezwala na wykopanie świra z forum dyskusyjnego, wtedy to świr gwałci „prawa Liber OZ” wykopującego sprzeczając się z nimi. „Prawa Liber OZ” mogą się łatwo zwrócić przeciwko temu kto się ich domaga.

Jest wiele innych źródeł które ludzie chętnie będą cytować żeby usprawiedliwić swoje fundamentalne pomyłki dotyczące thelemickiej etyki, ale te wymienione są najważniejsze i jak mogliśmy zauważyć lepsza i bardziej przemyślana interpretacja – w tym interpretacja zgodna z Księgą Prawa - w każdym przypadku rozwiązuje problem. Etyka thelemy jest w rzeczywistości jest tak prosta jak napisał Crowley w Liber II – Czyń swoją wolę – i nie rób nic więcej – ale jak widać to proste stwierdzenie okazuje się czasem zbyt proste by je zrozumieć, a bardziej szczegółowe i holistyczne badania z odniesieniem do Księgi Prawa są konieczne zanim dostrzeżemy wspaniałą prostotę tego co ono naprawdę znaczy. Dopiero gdy to zrozumieliśmy możemy pojąć co miał na myśli Crowley pisząc w The Equinox, tom III, numer I:

Psychologia i etyka thelemy są perfekcyjne.

Bo w rzeczy samej są; Księga Prawa doskonale tłumaczy wszystkie kwestie moralne jako trywialne do rozwiązania przez pozbycie się samej koncepcji etyki i sprowadzenie wszystkich rozważań tego typu do pytania: „czy to jest zgodne z moją wolą i konieczne do jej wypełnienia, czy też nie?”. Thelemita jest wolny od potrzeby myślenia o innych i musi skoncentrować się jedynie na swojej własnej naturze. Oczywiście to nie znaczy, że otrzymuje magiczne moce pozwalające na rozdeptanie marnych i słabych bez żadnych konsekwencji, ale zawsze będzie to jakaś ewentualność; lew nie może się podkradać do stada bawołów bez ryzyka. Podobnie, jeśli thelemita jest człowiekiem którego cieszy życie w miłym i pomocnym towarzystwie wtedy będzie musiał łagodzić swoje rozdeptywanie by je wspierać. Jest jednak wolny od obowiązku zastanawiania się nad tym, czy jego czyny są „właściwe”, a zamiast tego skupi się po prostu na harmonii tych czynów z własną wolą, co naturalnie wiąże się też z rozważeniem ich prawdopodobnych konsekwencji.

Taki pogląd jest jednak niesłychanie trudny do zaakceptowania dla wielu ludzi; wszechświat pozbawiony absolutnej moralności może być postrzegany jako nieuregulowany czy wręcz straszny. Mimo to, czy nam się to podoba czy nie, taki właśnie jest wszechświat w którym żyjemy, gdzie etyczne wartości są w całości wytworem ludzkiego umysłu i jeśli thelemita ma zamiar czerpać korzyści z akceptacji świata takim jakim jest naprawdę, niż raczej udawać że wszechświat jest taki jaki chciałby, żeby był. Ponadto, brak obiektywnych cech etycznych nie implikuje braku wartości: thelemita może wciąż nie chcieć popełnić morderstwa, i nawet bardziej może nie chcieć sam zostać zamordowany, niezależnie od tego czy dyskredytuje ideę jakichkolwiek moralnych implikacji morderstwa czy nie. Ale widząc te pojęcia takimi, jakie są naprawdę, zamiast przyporządkowywać je jakiemuś dziwacznie nieprawdopodobnemu systemowi „boskiej sprawiedliwości”, jest w stanie usunąć jeszcze jedną zasłonę – bardzo znaczącą – pomiędzy swoją świadomością a swoim bytem, pomiędzy tym kim chciałby być, a tym kim jest w rzeczywistości. Zrobienie tego przybliża go o krok do obietnicy złożonej przez Nuit na początku Księgi Prawa:

Czcijcie zatem Khabs, a ujrzycie jak me światło na was spłynęło.

Bo w rzeczy samej aby zobaczyć światło wystarczy przedziurawić zasłony.


Erwin Hessle

93,93/93!