Wspominam blask księżyca,
patrząc na truchło człowieka.
Bezgłowe zwłoki osadzone
na tronie.
Tylko czarne pióra nocnych ptaków
przypominają jeszcze że istniał świat.
Stoję przed czarną ścianą starego
boru gdzieś w świecie białych widziadeł.
Tylko błysk i pohukiwanie nocnych
łowców co chwilę budzą mój umysł.
Tylko noc – wiatr i wiecznie chmury,
z topieli drzew wypełza krwawa zjawa.
Odbezpieczam więc broń i patrzę w śmierci otchłań!
Tworzę nową pieśń, niczym bogowie świat!
W otchłań! Na otchłań!
Na me serce pośród morskich fal,
Wirują myśli jastrzębie,
Duch mój już wyrwał sie do krain
nieznanych bez granic!
Tam olbrzymów pieśń mknie szybko
niczym śmierć bogów fałszywych,
Tam wichry i śnieżyce,
Tam Przepaście i bory,
Tajemnicze runy w sercu wyryte,
Księżyc i gwiazdy,
Tajemnicze światło upragnione.
Światło bogów, znam!
Zamrożone katedry
a w nich mistycznych harf śpiew.
A ja ponad gurami jako ptak,
Myśl jastrzębia, na wieki zakrwawiona.
Snuję swym sercem myśl czarnoksięską,
Powietrze drży wokoło mnie,
Drży i moje serce magiczną myślą,
Oto jest znak! Śmierć na pustyni...